Obudziły mnie promienie słońca, padające na moją twarz. Nie
chciałam się ruszać z łóżka, bo jego siła mnie wzywała, ale gdy zwiesiłam z
niego nogi, uderzający w nie chłód rozbudził mnie wystarczająco, bym pognała w
podskokach do łazienki. Wzięłam gorący prysznic, myjąc całe ciało dokładnie.
Zakręciłam wodę i otuliłam się ciepłym ręcznikiem, w gdy wyszłam z kabiny,
zimno dotknęło moich nagich i wilgotnych ramion. Przeszedł mnie dreszcz, a na
moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Osuszyłam się szybko i ubrałam się, po
czym zaczęłam suszyć włosy. Nie mogę się zdecydować. Ciepłe powietrze sprawia,
że mi gorąco, a chłodne, że mi zimno. Dobra, jednak wolę chłodne. Nie chcę czuć
potu na świeżo umytej skórze. Moje blond włosy sięgały mi prawie do bioder. Ich
delikatne fale okalały moją dziecinną buzię. Szybko pomalowałam rzęsy tuszem,
maznęłam usta błyszczykiem i z lekkim mlaśnięciem wargami o siebie wyszłam z
łazienki skocznym krokiem. Zbiegłam po schodach i wpadłam do kuchni jak z
procy, powodując, że moja mama podskoczyła z piskiem, na co mój tata zaśmiał
się na głos. Chwilę potem zawtórowałam mu, a mama dołączyła, wiedząc, iż
musiało to komicznie wyglądać.
- Dzień dobry, wszystkim.- rzuciłam z uśmiechem na ustach.
- Dobry, córeczko.- powiedział tata, następnie cmokając mnie w czoło. Mama mi pomachała łopatką, bo robiła właśnie naleśniki.
Aż ślinka ciekła, ale nie jestem głodna. Już czuję mentalne trzaśnięcie mnie w tył głowy przez Dawn, bo kazała mi jeść, a ja obiecałam, że zacznę. Ale nie powiedziałam od kiedy. Ona mnie zabije. Urwie mi łeb, zagra nim w kręgle, a potem wyrwie mi gałki oczne i rzuci wszystko razem piraniom na pożarcie. O, matko, za dużo czasu z nią spędzam. Podskoczyłam na uczucie wibracji w kieszeni spodni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na nazwę ‘Księżniczka’ na wyświetlaczu. O wilku mowa. Przesunęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Dzień dobry, Perełko. Jak się spało?- powitały mnie słowa mojej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry, Księżniczko. Dobrze, jednak za krótko. A tobie?- odpowiedziałam i usiadłam przy stole, by po chwili przed moimi oczami pojawił się talerz z dwoma naleśnikami.
Po chwili w kącie ujrzałam kogoś. Nie znam tego człowieka, ale nie to było najdziwniejsze. Najdziwniejsze było to, że on prześwitywał. Widziałam przez niego wszystko. Spojrzałam na jego twarz i zamarłam. Krew. Mnóstwo krwi. I uśmiechał się do mnie. Zacisnęłam powieki, w nadziei, że zniknie, gdy je otworzę. Otworzyłam oczy i odetchnęłam z ulgą, bo postać zniknęła.
- Alex, żyjesz tam?- z transu wyrwał mnie głos Dawn. Kompletnie zapomniałam, że z nią rozmawiałam. Rodzice patrzyli na mnie zaniepokojonym wzrokiem.
- Skarbie, wszystko w porządku?- spytała spokojnie mama. Pokiwałam szybko głową. Może trochę za szybko, bo przed oczami pojawiły się czarne plamki i widziałam potrójnie.
- Oddzwonię do ciebie. Kocham Cię. Pa.- pożegnałam się z dziewczyną i rozłączyłam się, nie czekając na jej odpowiedź i wstałam od stołu.- Zjem później.- uśmiechnęłam się słabo, wyszłam z kuchni i poszłam do pokoju, chwiejnym krokiem.
Przytrzymałam się wszystkiego czego można dla utrzymania równowagi i doszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko, twarzą do poduszki i zamknęłam oczy. Co to było? To w kuchni? Wyjęłam telefon i wpisałam numer Dawn. Pierwszy sygnał. Muszę jej o tym powiedzieć. Drugi sygnał. A co jeśli uzna mnie za wariatkę? Trzeci sygnał. Nie, to jest Dawn. Czwarty sygnał. Czemu nie odbiera?
- Halo?- usłyszałam cichy głos po drugiej stronie.
- Musimy się spotkać. Teraz. Muszę Ci coś powiedzieć.- powiedziałam stanowczo.
- Za 10 minut w parku.- odpowiedziała i rozłączyła się.
Czyli nie ma już odwrotu.
- Dzień dobry, wszystkim.- rzuciłam z uśmiechem na ustach.
- Dobry, córeczko.- powiedział tata, następnie cmokając mnie w czoło. Mama mi pomachała łopatką, bo robiła właśnie naleśniki.
Aż ślinka ciekła, ale nie jestem głodna. Już czuję mentalne trzaśnięcie mnie w tył głowy przez Dawn, bo kazała mi jeść, a ja obiecałam, że zacznę. Ale nie powiedziałam od kiedy. Ona mnie zabije. Urwie mi łeb, zagra nim w kręgle, a potem wyrwie mi gałki oczne i rzuci wszystko razem piraniom na pożarcie. O, matko, za dużo czasu z nią spędzam. Podskoczyłam na uczucie wibracji w kieszeni spodni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na nazwę ‘Księżniczka’ na wyświetlaczu. O wilku mowa. Przesunęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Dzień dobry, Perełko. Jak się spało?- powitały mnie słowa mojej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry, Księżniczko. Dobrze, jednak za krótko. A tobie?- odpowiedziałam i usiadłam przy stole, by po chwili przed moimi oczami pojawił się talerz z dwoma naleśnikami.
Po chwili w kącie ujrzałam kogoś. Nie znam tego człowieka, ale nie to było najdziwniejsze. Najdziwniejsze było to, że on prześwitywał. Widziałam przez niego wszystko. Spojrzałam na jego twarz i zamarłam. Krew. Mnóstwo krwi. I uśmiechał się do mnie. Zacisnęłam powieki, w nadziei, że zniknie, gdy je otworzę. Otworzyłam oczy i odetchnęłam z ulgą, bo postać zniknęła.
- Alex, żyjesz tam?- z transu wyrwał mnie głos Dawn. Kompletnie zapomniałam, że z nią rozmawiałam. Rodzice patrzyli na mnie zaniepokojonym wzrokiem.
- Skarbie, wszystko w porządku?- spytała spokojnie mama. Pokiwałam szybko głową. Może trochę za szybko, bo przed oczami pojawiły się czarne plamki i widziałam potrójnie.
- Oddzwonię do ciebie. Kocham Cię. Pa.- pożegnałam się z dziewczyną i rozłączyłam się, nie czekając na jej odpowiedź i wstałam od stołu.- Zjem później.- uśmiechnęłam się słabo, wyszłam z kuchni i poszłam do pokoju, chwiejnym krokiem.
Przytrzymałam się wszystkiego czego można dla utrzymania równowagi i doszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko, twarzą do poduszki i zamknęłam oczy. Co to było? To w kuchni? Wyjęłam telefon i wpisałam numer Dawn. Pierwszy sygnał. Muszę jej o tym powiedzieć. Drugi sygnał. A co jeśli uzna mnie za wariatkę? Trzeci sygnał. Nie, to jest Dawn. Czwarty sygnał. Czemu nie odbiera?
- Halo?- usłyszałam cichy głos po drugiej stronie.
- Musimy się spotkać. Teraz. Muszę Ci coś powiedzieć.- powiedziałam stanowczo.
- Za 10 minut w parku.- odpowiedziała i rozłączyła się.
Czyli nie ma już odwrotu.
______________________________________
Witam! Jest to prolog do mojego nowego opowiadania. Prowadzę jeszcze jeden blog. Cóż, dopiero tyle mam w tym opowiadaniu, ponieważ dosłownie wczoraj na nie wpadłam i zabrałam się za stworzenie bloga. Więc, mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania. :) x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz