ZAWIESZAM


Cześć.
Przepraszam, że ogłaszam to miesiąc po ostatnim rozdziale, ale nie mam już co pisać. Powiem Wam, że... wygasłam. Jeśli najdzie mnie wena- napiszę rozdziały, jeśli nie- blogi wkrótce zostaną usunięte. Nie mam pomysłów, motywacji, czasu. Nie mam już niczego, bo już nic nie daje mi inspiracji.
Niestety.
Mam nadzieję, że jednak będziecie wracali do tego opowiadania czasem, by "powspominać" moje wypociny. Byłoby miło. :)
Pa. x
~
Skargi, zażalenia, smutki, etc. można kierować na moje GG (11434299) lub na mojego twitter'a (@silvergracious).

Rozdział 4

~Alex~
Był już wieczór, a my dalej oglądaliśmy "Titanic". No, pozabijam. Dawn już dawno płakała. Tak bardzo lubiła Jack'a. Liam z Zayn'em i Niall'em siedzieli ze łzami w oczach, a Lou? Lou siedział na tym swoim wielkim tyłku i oglądał zdjęcia Dawn na telefonie. Skąd wiem? Buahahahaha.... Odbija się w szybie od szafki, ale shh... Niech myśli, że jest tajniakiem.
- Dobra, nie wiem jak wy, ale ja idę spać.- podniosłam się i spojrzałam na nich.
- Idę z tobą. Mam dość tej pieprzonej Rose.- wstała i podeszła do mnie.- Sunęłaby dupę to oboje by przeżyli.- plus kilka przekleństw pod nosem.
Zaśmiałam się i obie poszłyśmy na górę, krzycząc do chłopaków "Dobranoc". Rzuciłam się na łóżko.
- Ej, Geju. Spadaj, bo ja nie mam miejsca.- mruknęła i padła na mnie.
- Wal się...- burknęłam w poduszkę.
- Ty tu jesteś gejem. Ty tu możesz się walić. Ba dum tss.- zaśmiała się i sturlała się na podłogę. Prychnęłam ze śmiechem i, nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.
~Dawn~
Spojrzałam na Alex. Spała jak zabita. Przemęczona jest. Mój gejuch. Popatrzyłam na zegarek, który pokazywał, że jest już po czwartej rano. Jęknęłam cicho i wstałam z podłogi. Zeszłam na dół. Wszyscy spali w salonie. Pokręciłam głową, a na blacie w kuchni zawibrował mój telefon. Usiadłam na krześle i wzięłam komórkę do ręki. Wiadomość. Otworzyłam ją i zmarszczyłam brwi, szybko podchodząc do okna. Czysto. Co jest?
"Widzę was."
Może to pomyłka. Odłożyłam telefon na mikrofalówkę i nalałam sobie wody. Spojrzałam za okno i wytężyłam wzrok. Nagle mój telefon zaczął dzwonić, a ja pisnęłam i upuściłam szklankę. Szybko zakryłam sobie usta dłonią i zacisnęłam powieki, gdy szklanka zbiła się na drobne kawałki. Moje serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Wzięłam telefon i zobaczyłam kto dzwoni. Bree. Odetchnęłam i przesunęłam zieloną słuchawkę.
- Zabiję cię.- mruknęłam, a ta się zaśmiała.
- Obudziłam?- spytała wesołym głosem.
- Nie.- przetarłam twarz dłonią.- Czemu dzwonisz?
- Gotowa na zajęcia?- spytała. Na śmierć zapomniałam!
- Am... Bo ja...
- Dobra. Masz dziesięć minut. Niedługo będę. Pa.
- Na razie.- rozłączyłam się. Jezu. Kto wymyślił zajęcia taneczne o piątej nad ranem?!
Uduszę. Zerknęłam jeszcze przez okno i poszłam do łazienki się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i w wilgotnych włosach zbiegłam na dół. Posprzątałam szkło i wybiegłam z domu, uprzednio pisząc na karteczce, że wrócę w południe. Wsiadłam do auta, a Bree ruszyła.
- Nie wyrobiłaś się?- zaczęła się śmiać, a ja rozczesywałam włosy.
- Cicho siedź i jedź.- burknęłam, walcząc ze swoimi falami.
To będzie długi dzień.
~Alex~
Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek. Po siódmej. Rozejrzałam się po pokoju, a Dawn nie było. Co jest? Wstałam, wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Chłopcy dalej smacznie spali. Weszłam do kuchni, a na lodówce wisiała kartka. Od Dawn.
"Pojechałam z Bree na zajęcia taneczne. Wrócę w południe. Kocham. Dawn. xx"
Ziewnęłam przeciągle i przetworzyłam okno, mimo, że było mi zimno. Trochę świeżego powietrza nie zaszkodzi. Weszłam do salonu i spojrzałam na chłopaków. Zaśmiałam się cicho. Kretyni. Ja w nich nie wierzę. Liam i Zayn leżeli na podłodze. Zayn na Li, a Niall miał nogi na plecach mulata. Lou leżał skulony przy fotelu z telefonem w ręce. Pokręciłam głową i wróciłam do kuchni. Zrobię im śniadanie. Co mi będzie potrzebne? Hm.. Ser. Pomidor. Wędlina. Masło. I sałata. Wyjęłam wszystko, a z chlebaka wyjęłam bułki. Robiłam im kanapki, gwizdając coś pod nosem. Spojrzałam za okno i zobaczyłam dwóch chłopaków. Wysocy, w kapturach. U jednego widać było wystające loki. I miał zielone oczy. Pełne różowe usta. Gładka skóra. Przystojny. Drugi miał ciemną karnację i pełne wargi. Niczego sobie. Po chwili patrzenia na mnie odwrócili się i odeszli. Co to było? Bez jaj. Powinnam się bać?
Ale te oczy. Zielone. To jak się we mnie wpatrywały. Zadrżałam. Spojrzałam na swoje ramię. Miałam gęsią skórkę. Westchnęłam i spojrzałam na okno. Otworzyłam szeroko oczy i krzyknęłam. Postać z tamtej nocy. Znowu. Ja zwariuję. Dawn wracaj. Poczułam pieczenie w oczach. Skończyłam szybko kanapki i zostawiłam je na blacie, a potem poszłam na górę. Zamknęłam się w pokoju i rozpłakałam się. Dlaczego ja?
___________________________________________________
Witam!
Przepraszam, że tak długo nic nie wstawiałam, ale miałam problemy. Wybaczcie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i będziecie cierpliwie czekać na następne.
Miłego wieczora. :)
+
1. Jak myślicie- co będzie dalej?
2. Co Wam się podoba w tym opowiadaniu?
3. Macie/ mieliście już ferie?

Rozdział 3

- Dobra, ogarniam się.- wyprostowałam się i otarłam sobie policzki, a Alex się odsunęła i kucnęła przede mną.- Dam radę.- uśmiechnęłam się słabo i sztucznie. Przyjaciółka wiedziała od razu, że udaję, ale zostawiła to.
- Jesteś silna. A teraz się zbieraj.- wstała. Uniosłam brwi i spojrzałam na nią.
- Gdzie? Co? Po co?- zaśmiała się.
- Chłopcy wpadną za kilka minu…- przerwał jej dzwonek do drzwi, a następnie wtargnięcie naszych przyjaciół do salonu.
- Kochanie, wróciłem!- krzyknął jeden, a Alex i ja zaśmiałyśmy się.
- Dobrze, skarbie!- zeszłyśmy ze śmiechem na dół, a wokół mojej talii po chwili znajdowały się ramiona Lou. Obróciłam głowę i spojrzałam na niego.- Co tam?
- W porządku. A u Ciebie?- spytał mnie swoim uroczym głosem i uśmiechnął się delikatnie, przeszywając mnie swoimi niebieskimi oczami. Powstrzymałam uśmiech i odsunęłam się.
- Też dobrze. Zjecie co…
- TAK!- Niall.
Wszyscy się zaśmialiśmy, a Alex już stała z telefonem w dłoni i zamawiała pizzę. Weszliśmy do salonu, a chłopcy rozsiedli się i włączyli telewizor. To jest ich drugi dom. Czuli się tu swobodnie i dobrze. Żarcia pod dostatkiem, woda- jest, prąd- jest, Alex i ja- jesteśmy. Wszystko czego potrzeba im do życia. Tak, potrzebują nas. Wcześniej byli chuliganami. Rozwalali ośrodki taneczne, Dom Kultury kilka przecznic dalej, przystanki autobusowe. No, wszystko. I wtedy poznali nas. Zmienili się diametralnie. Zostali nawet wolontariuszami. To miłe, że mamy na nich aż taki duży wpływ. Gdyby nie my to siedzieliby w poprawczaku. Oglądali właśnie Pretty Little Liars. Zayn i Liam bardzo się w niego wciągnęli. Kiedy pierwszy raz im go puściłam to byli wręcz zafascynowani. A teraz nie mogą się odczepić.
- Boże, kim może być A?- dyskusja chłopców na temat tajemniczego A była dość nietypowa dla kogoś kto widzi to pierwszy raz. Ale dla mnie i Alex to norma.
- Skończcie. Proszę.- zaśmiała się przyjaciółka i usiadła między Liam'em a Niall'em, a mnie zostało miejsce koło Lou. Zajęłam wolne siedzenie, a po chwili Lou już mnie obejmował, a nasi przyjaciele zrobili grupowe 'uuuu'. Zaśmiałam się, a Lou tylko uśmiechał się pod nosem. O co chodzi?
Po chwili dostałam SMSa. Wyjęłam telefon. Alex? Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem, a potem odczytałam treść wiadomości.
"Podobasz się Lou, cioto. x"
Aha. Dobry żart. Pokręciłam głową. Zadzwonił dzwonek.
- Pizza!
- Niall, spokojnie.- zaśmiałam się i wstałam, zabierając z torby portfel.
Gdy otworzyłam drzwi dostawca pizzy zaczął lustrować mnie wzrokiem. Przewróciłam oczami i zanim zdążył zadać mi jakiekolwiek pytanie, odebrałam pudełko z pizzą, wręczyłam mu pieniądze i pomachałam, zamykając mu drzwi przed nosem.
Wróciłam do salonu i postawiłam pizzę na stoliku, do której od razu dobrał się blondyn. Żarłok jeden.
_____________________________________________
Witam po dość długiej przerwie. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale cóż, w końcu wróciłam.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
A jeśli ktoś to czyta to, proszę, niech zostawi po sobie ślad. Nawet uśmiech. Nie wiecie jak to motywuje. :)
~
Z racji tego, że już za 5 dni święta- jejku, jak to szybko minęło- to chciałabym złożyć moim Czytelnikom wesołych świąt, dużo uśmiechu, żadnej nadwagi, spełnienia najskrytszych marzeń i szczęśliwego Nowego Roku. Aby następny był lepszy i tak samo z następnymi. :)
Wesołych świąt! ♥

Notka informacyjna

Witam!
Przepraszam, że teraz nic nie wstawiam, ale nie mam czasu, żeby napisać. Wiecie, szkoła, dzień w dzień sprawdziany czy kartkówki, a to dopiero początek. Niestety.
Na razie robię sobie przerwę od pisania, do czasu, gdy najdzie mnie wena.
Mam już trochę pomysłów, ale zbieram je, żeby mieć do każdego opowiadania po trochu.
Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Zawsze możecie do mnie napisać na GG, na Twitterze czy Ask'u. Na pewno odpiszę. 
Jeśli macie do mnie jakieś pytania to możecie zapytać mnie o nie prywatnie lub nawet tutaj, w postaci komentarza. :)
Miłego dnia, Kochani.
Pa. :) x

Rozdział 2

~Godzina później~
Siedziałyśmy z Alex u mnie w pokoju. Ona na łóżku, a ja na podłodze na puchatym dywanie. Stare, ale ładnie wygląda, a jest wygodniej niż na łóżku. Dobra, jednak nie. Mojego łóżka nie przebije nic. Jest duże, miękkie i zawsze pachnie lawendą. Dlatego Alex zawsze je zajmuje jak tu jest. Kocham ją, ale czasem mam ochotę ją udusić. Zjadłyśmy wcześniej frytki. Dziewczyna pochłonęła je szybko i zamówiła następne. Wie co dobre.
- Co zrobimy?- spytała, a gdy na nią spojrzałam wiedziałam już, że miała na myśli to o czym wcześniej rozmawiałyśmy. Coś się z nami dzieje.
- Nie wiem. Ale czekaj…- wstałam i usiadłam przy biurku, odpalając laptopa.- Sprawdzę czy coś takiego w ogóle jest możliwe.
- Ale co?- zmarszczyła brwi i stanęła za mną.
- Sprawdź książkę na mojej półce. W czarnej, skórzanej okładce.- powiedziałam i włączyłam przeglądarkę, od razu coś wpisując na klawiaturze.
Słyszałam za sobą szmer, a potem kroki i na blacie biurka usadowiła się Alex i podała mi książkę, którą szybko kartkowałam.
- O, tu. Masz i czytaj na głos.- wskazałam jej palcem początek zdania i zajęłam się stronami w Internecie.
Odchrząknęła i zaczęła czytać:
- Wielu ludzi widzi kogoś kogo nie zna. Czasem w dobrym stanie bądź złym. Jeśli wcześniej czuło się, że w pomieszczeniu nie jest się samemu, oznacza to, że osoba, której zdarzają się takie sprawy, może być nekromantą. Słucham?! To…
- Czytaj dalej.- nakazałam, a ona się napuszyła, ale posłuchała mnie.
- Wprawiony nekromanta może przywrócić zmarłego do życia, jednak ten będzie podlegał tylko i wyłącznie zaleceniom nekromanty, który go wskrzesił. Zawsze może odesłać go do życia pośmiertnego, ale jest wtedy skazanym na możliwe nawiedzenie wściekłego ducha. Aczkolwiek, duchy mogą pokazywać się dla nekromanty, po to, by ten pomógł im przejść na tzw. „drugą stronę”. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ człowiek przed swoją śmiercią mógł czegoś nie załatwić i nie dostanie wiecznego spokoju, póki nie wypełni tego czegoś. Nekromancja to sztuka magiczna, która wymaga wiele lat praktyki, lecz niektórzy młodzi nekromanci rozumieją o wiele więcej niż profesjonalista.- zatrzymała się i spojrzała na mnie z pod opadających jej na twarz włosów.- Naprawdę uważasz, że jestem...- spojrzała w książkę.- Nekromantką?- uniosła brwi, a ja pokiwałam żywo głową.- Serio?
- Tak, serio. Alex, to wszystko wyjaśnia. Nie widzisz? Dobra, okej, nie jest może to napisane najlepiej, ale tłumaczy, dlaczego od tak długiego czasu boisz się mieszkać w swoim własnym domu, dlaczego czujesz, jak ktoś cię dotyka czy szepcze ci do ucha. Alex..- spojrzała na mnie swoimi dużymi, błyszczącymi oczami.-... jesteś nekromantką.
Wypuściła cicho powietrze z ust i zamknęła oczy.
- Dobra, jestem skora by w to uwierzyć, ale w takim razie co jest nie tak z tobą?
Próbowałam ukryć to, że zabolało mnie to jak to ujęła. Co jest nie tak ze mną.
- Nie, Dawn, ja nie...- zaczęła, gdy zobaczyła moją skwaszoną minę.
- Nie szkodzi. Jest ok.- powiedziałam cicho, odwróciłam się do niej plecami i dalej przeglądałam strony w internecie.
Poczułam jej ramiona obejmujące mnie od tyłu za szyję i jej brodę, opierającą się teraz o moje ramię.
- Przepraszam.- powiedziała cicho, a w jej głosie słyszałam, że nie to miała na myśli i było jej przykro.
Uniosłam swoją rękę i delikatnie poklepałam palcami jej dłonie, splecione na moim obojczyku.
- Nie ma sprawy. Spokojnie.- zabrałam rękę i wstukiwałam coś na klawiaturze. Czułam jak Alex przygląda się temu co robię, nie zmieniając pozycji.
Cieszę się, że jest tu ze mną, bo sama bym chyba zwariowała. I nagle coś zauważyłam.
- Znalazłam coś.- szepnęłam, kliknęłam stronę i po chwili otworzyła mi się.- Istoty wytwarzające ogień bez żadnej pomocy nazywane są istotami piekieł lub...- nie skończyłam.
- ... demonami?- skończyła za mnie cicho Alex, a po tych słowach w pokoju nastała głucha cisza.
Słyszałam jak moje serce zwalnia. Czułam jak dłonie mojej przyjaciółki zaczynają chłodnąć, a ja nie ruszałam się. Nie mogłam. Nie byłam w stanie. Czułam w oczach pieczenie, ale nie zorientowałam się, że płaczę, póki Alex nie otarła mi z policzków łez i nie przytuliła mnie mocno.
Czy to się dzieje naprawdę?

______________________________________________
Witam, witam.
Oto i drugi rozdział.
Mam nadzieję, że się podoba i da się to czytać.
Moja kochana Alex, dziękuję, że jesteś.